Teatr :)

Tak jakoś się porobiło , że ja albo wcale , albo hurtem :) . . .

Dużo się u mnie ostatnio działo i to zarówno tych dobrych , jak i złych rzeczy.  Jak to w życiu .

W ostatnich wpisach pochwaliłam  się  wycieczka do PKiN na tym blogu a na drugim przejażdżką II  linią metra w Warszawie. To było w kwietniu - czyli dawno temu .   ;) . . ...

Ponieważ te złe wspomnienia jeszcze zbyt bolą , opiszę te radośniejsze, by po czasie w ramach terapii opisać i te drugie .

Napisałam "hurtem" , bo ze mną tak jest :  albo wcale , albo wszystko , co się da. :D)))

Dawno nie byłam w teatrze, więc kiedy bratanek kupił bilety , skwapliwie skorzystałyśmy , ja i mama.
Poszliśmy we czwórkę ,  bo jeszcze żona bratanka, to ona zadecydowała na co .

Zdałyśmy się na jej gust i chyba modę . Bo podobno w modzie jest Teatr Krystyny Jandy.

Byłyśmy w Teatrze "Polonia". Ponieważ jest on zaadoptowany  po dawnych kinie, a utworzone są dwie sceny, no to można sobie wyobrazić , jak ciasno tam było . :) .. .

Widownia jest nieduża i praktycznie z każdego miejsca dobra widoczność i słyszalność.
 Może tylko jeden problem z tym zaistniał , bo wchodzi się po dosyć stromych schodach bez poręczy.
Moja mama przy zejściu miała problem , na szczęście bratanek ja podtrzymywał. ;)

Byłyśmy na "Happy now?" -Lucindy Coxon .
K.Janda pisze ... "Czasy się zmieniły , ludzie , mamy wrażenie, dorastają  później niż dawniej  lub wcale... Zobaczycie państwo grupę rozbitków życiowych na nowo ustawiających swoje meble."

Premiera była 16 kwietnia , a my byliśmy dzień później.  Co jeszcze? ...  Sztuka trwała 90 minut bez przerwy, myślałam , że tyłek zrósł się z krzesłem , a nogi , myślałam , że położę kobitce na ramionach  , rząd niżej .   ;D ...

Podobno to była najlepsza sztuka scen brytyjskich z 2008 r.  Treść w skrócie (  życie codzienne Kitty to walka o równowagę miedzy wolnością osobistą a rodzina i pracą ) .
 Reżyseria : Adam Sajnuk.

No i wspaniała obsada , bo poza wyżej wymienionym , Marią Seweryn to same znane twarze z TVP..
Czyli : Katarzyna Kwiatkowska, Małgorzata Rożniatowska ,Rafał Mohr , Bartosz Opania i Bartłomiej  Topa.

Aktorzy nie zawiedli i oglądało się z wielka przyjemnością  współczesną sztukę o nas samych . ;). ..

Jak hurtem to opisze i kolejna sztukę na której byłam i w Warszawie , i w Radomiu .
 Sztuka pt. "kolacja dla głupca".
Tym  razem osadzona we współczesnej Francji a konkretnie w Paryżu , autorstwa Francisa Vebera.

I tu doczytałam się ,że ten scenarzysta ,  producent i reżyser specjalizujący się w filmach komediowych jest autorem scenariusza do filmu "Tajemniczy blondyn w czarnym bucie" .

 I nie o treść tej komedii mi chodzi , tylko o to, że ja byłam na tym filmie dawno, dawno temu , jak zwykle przypadkiem.
Urwaliśmy się klasa z lekcji  w liceum pod pretekstem "ukulturalniania"  i pojechaliśmy do Warszawy , niby do teatru a wylądowaliśmy w kinie ,  na tym właśnie filmie.

I żeby nawiązać do poprzedniej notki , to kino było w PKiN, nie wiem czy jeszcze tam jest  ?.. .

Podejrzewam ,że  już nie , zwłaszcza , że obok jest multikino w " Złotych Tarasach ". .

"Kolacja dla głupca" , bardziej dosłownie tytuł  brzmiał - kolacja dla palanta .
 Bo co tydzień pewna grupa znajomych panów zapraszała "obcego" , który miał ich zabawiać z racji swoich "zakręceń" , no ale tym zarazem ten "zakręcony" zakręcił  tego co go zaprosił i to porządnie.::D

Kto nie wierzy zawsze może pójść do Ateneum , bo ciągle jest tam grana , bodajże od 2001 roku.
Ja byłam w 2002 r.
 Super obsada , bo w roli głównej Piotr Fronczewski - ten zapraszający a głupca grał Krzysztof  Tyniec .

Radomscy aktorzy  z Teatru Powszechnego im.Jana Kochanowskiego , mniej znani , ale nie odstępowali grą tym z Warszawy a scenografia moim zdaniem była o "niebo" lepsza. :D
Jednym słowem - nie żałuje.


Od czasu do czasu warto gdzieś wyjść , by potem ,  nie wyobrażać sobie , że ominęło nas nie wiadomo co      ;)  . .  .

Komentarze

  1. No to dobrze ,że sobie chodzicie ::)) Ponoć ten teatr ma mieć remont bo coś Janda wspominała że chce wymienić fotele bo sa przedwojenne ale czy o tym samym teatrze mówimy::))))Będzie się dobrze siedziało::)))))Pozdrawiam ciepło:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. O tym samym teatrze ;)
    Problem nie w fotelach, tylko ,że nie było przerwy na rozprostowanie kości a spektakl trwał równo aż 90 minut ,za długo!!!!.
    To nawet w kinie krócej trwa ,bo najdłuższy film to ok. 60 minut.;)
    Poza tym w kinie większa swoboda, bo można sobie prażona
    kukurydzę podjadać i popijać colą. ;))
    Zawsze w teatrze jest przerwa ,żeby ludzie się pokazali , bo są uroczyście ubrani , rozprostowali kości itd... D)))
    Ps. Dzięki ,że zajrzałaś. ;)
    jula

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż wstyd pisać. bardzo dano w Teatrze nie byłem. Moja dusza domaga się ODCHAMIENIA. I muszę coś z tym zrobić. Kiedyś znałem dziewczynę interesująca się bardzo teatrem. I ona zabierała mnie do teatru nawet kilka razy w miesiącu. Powinienem się chyba do Niej odezwać?
    Pozdrawiam serdecznie z Żoliborza. Tu u nas jest Teatr Komedia.
    Hej

    OdpowiedzUsuń
  4. vojtek,
    dzięki ,że zajrzałeś , ja zrobiłam sobie krótką przerwę od blogów , ale niedługo napiszę coś nowego na moim drugim , na " grafomance" na wirtualnej. ;)

    Pa! ::D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz