Wrzawa wokół Walentynek w Polsce ;)
No cóż różnie im to wychodzi, a może tak właśnie jest?...
Bo jeden zamiast w "jabłko" trafia w głowę, może to ma symbolizować , że "trafiony" traci głowę?... Drugi natomiast zamiast w "serce", trafia delikatnie to ujmę , poniżej pasa.
Bo w Grecji Eros, bóg miłości i namiętności seksualnej. Najpierw jako uskrzydlony piękny młodzieniec (w mitologii Rzymskiej Amor lub Kupidyn ) w czasach późniejszych przestawiany , jako pulchne niemowlę z łukiem i strzałą, która godzi zakochanych by ich złączyć.
"Historia Walentynek".
Dzień 14 lutego kojarzy się wszystkim z Dniem Zakochanych, zwanym Walentynkami.
Jest to szczególna data przede wszystkim dla tych, którzy obdarzyli innych swoim uczuciem, ale jednocześnie święto to budzi pewne rozdrażnienie wśród osób samotnych. Często oburzamy się, że jest to najbardziej komercyjne ze świąt, wyznaczanych przez kalendarz, że święto to nie jest związane z polską tradycja i obrzędowością. Spróbujmy się zastanowić czy tak jest naprawdę...
Historia Walentynek, podobnie jak dzieje większości obchodzonych przez nas świąt, wywodzi się z prastarego, pogańskiego zwyczaju, który następnie został zaadaptowany przez chrześcijaństwo.
W starożytnym Rzymie dzień 14 lutego był wigilią Lupercaliów - świąt ku czci Fauna - bożka płodności, mitycznego opiekuna trzód i zbiorów.Święto płodności tzw. Lupercalia obchodzono 15 lutego. Luperkowie (Luperci), kapłani Fauna, poświęcali w tym dniu kozę na znak płodności i psa na znak oczyszczenia. Zbierali się w grocie, w której wychowali się pod opieką wilczycy Remus i Romulus, legendarni założyciele Rzymu.
Następnie biegano po ulicach i rzemykami z pociętej koziej skóry, umaczanymi w jej krwi, uderzano kobiety i pola uprawne. To miało zapewnić większą płodność i większy urodzaj.Kobiety pisały swoje imiona na kartkach, które zostawiały w urnie, a kawalerowie losowali je i w ten sposób znajdowali partnerki na czas uroczystości.
Według tradycyjnego przekazu dziewczyny poza własnymi imionami na losach wpisywały także krótkie wiadomości miłosne. Zwyczaj ten przetrwał w niektórych miejscach do XVIII wieku (mimo sprzeciwów kościoła).
Ostatecznie wydaje się, że owe losy z miłosnymi życzeniami wyparły masowo drukowane i wysyłane pocztówki.
Obchody tego święta przejęły od starożytnych Rzymian mieszkańcy Galii i Brytanii. Jednak po upadku Imperium Rzymskiego tradycja ta stopniowo odeszła w zapomnienie, na co niemały wpływ miało wprowadzenie chrześcijaństwa, które we wczesnym średniowieczu wyparło starożytne tradycje pogańskie oraz zakaz prawny, wydany przez papieża Galazjusza, który w 496 roku zabronił świętowania Luperkaliów.
A więc sama geneza Dnia Zakochanych sięga czasów starożytnego Rzymu, a więc błędne jest przekonanie,
iż święto to przywędrowało do nas zza Oceanu.
Również w dawnej kulturze słowiańskiej obchodzono święto miłości i płodności. Była to Noc Świętojańska, obchodzona z 23 na 24 czerwca, zwana wcześniej Nocą Kupały.
Święto to sięga głęboko w obyczaje słowiańskie, ale zawiera też pierwiastki celtyckie, germańskie i indoeuropejskie.
Obchodzone w okresie letniego przesilenia, było świętem jedności, połączenia ognia i wody, słońca i księżyca, mężczyzny i kobiety, urodzaju i płodności, miłości i radości, pełnym magii i wróżb. Noc Kupały jest więc odpowiednikiem rzymskich Luperkaliów, które możemy uznać za pierwociny współczesnych Walentynek.
Jednak nowemu porządkowi zawsze trudno jest wyprzeć stare tradycje, zakorzenione w kulturze od setek lat, dlatego zwierzchnicy Kościoła katolickiego postanowili zrobić w przypadku tego święta to, co zrobiono z innymi ważnymi dla lokalnych kultur świętami - nadać im chrześcijańską interpretację, czyli pozostawić ów dzień świętem, jednak już nie świętem na cześć pogańskiego bożka, ale chrześcijańskiego świętego.
Idealnym kandydatem na patrona tego dnia okazał się biskup Interamny (dzisiejsza Ternia), męczennik, zgładzony przez cesarza Klaudiusza - święty Walenty.
Tak naprawdę nie wiadomo kim był św. Walenty. Ta postać historyczna żyła w III wieku w Imperium Rzymskim, za czasów Klaudiusza II Gockiego. Wymieniony jest w "Martyrologium Rzymskim" dwukrotnie: jako kapłan rzymski, ścięty w czasie prześladowań za panowania cesarza Klaudiusza II Gockiego oraz biskup Terni koło Rzymu. Uważa się, że jest to ta sama osoba.
Cesarz za namową swoich doradców zabronił młodym mężczyznom wchodzić w związki małżeńskie.Uważał on, że najlepszymi żołnierzami są legioniści nie mający rodzin. Zakaz ten złamał biskup Walenty i błogosławił śluby młodych legionistów. Został za to wtrącony do więzienia, gdzie zakochał się w niewidomej córce strażnika.
Legenda mówi, że jego narzeczona pod wpływem tej miłości odzyskała wzrok. Gdy cesarz Klaudiusz dowiedział się o tym, kazał zgładzić Walentego.
W przeddzień egzekucji Walenty napisał list do swojej ukochanej, który podpisał: "Od Twojego Walentego".
W ten sposób do dziś zakochani podpisują swoje walentynkowe wyznania. Egzekucję wykonano 14 lutego 269 lub 270 roku.
Św. Walentego czczono w Polsce jako patrona osób chorych na epilepsję, dżumę, podagrę, chorych na nerwy i mających problemy z psychiką. Epilepsja była nawet nazywana potocznie chorobą św. Walentego.
W kościele mieszczącym się Zespole Klasztorno - Pałacowym w Rudach Raciborskich w bocznym ołtarzu znajdują się relikwie św. Walentego. Inna relikwia świętego, a dokładnie cząstka jego głowy, znajduje się w Kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Chełmnie.Pierwsze wzmianki o kulcie św. Walentego w Chełmnie pochodzą z 1630 roku, kiedy to Jadwiga z Czarnków Działyńska w zamian za cudowne wyzdrowienie swojej córki i siebie ufundowała srebrny relikwiarz, w którym przechowywany jest fragment czaszki świętego. Relikwiarz wykonany został w Toruniu w pracowni znanego złotnika, Wilhelma de Lassensy. Relikwie św. Walentego przeniesiono do Chełmna prawdopodobnie z niedalekiej Brodnicy, gdzie przed Bramą Chełmińską istniała kaplica p.w. św. Walentego. Słynęła ona z licznych uzdrowień i były składane w niej liczne wota. Zburzona została przez Szwedów w 1629 roku.
Również w Bazylice św. Floriana w Krakowie, w zamknięciu nawy południowej, znajduje się skromny barokowy ołtarz, a w nim obraz Św. Walentego pochodzący z I połowy XVIII wieku.
Święto Zakochanych zaczęto powszechnie obchodzić w Europie, a szczególnie w Anglii już w czasach średniowiecza. W połowie lutego na Wyspach Brytyjskich ptaki zaczynają łączyć się w pary, co sprzyja romantycznym wyznaniom. Właśnie stamtąd pochodzi pierwsza zachowana kartka walentynkowa, która jest przechowywana w Muzeum Brytyjskim.
W 1415 roku Karol, książę Orleanu wysłał ją do swojej żony, kiedy był uwięziony w londyńskim Tower.Pierwsze drukowane walentynki pojawiły się pod koniec XVII wieku. Zawierały one wiersze i rymowane życzenia, ozdobione amorkami, ptaszkami i serduszkami.
Na skalę masową kartki walentynkowe zaczęła produkować Amerykanka Esther Howland na początku XIX wieku. Pod koniec XX wieku modne stały się miłosne anonse w prasie, jak również pocztówki elektroniczne, wysyłane masowo przez Internet. Coraz większą popularnością cieszą się również walentynkowe sms-y z życzeniami i obrazkami.
W Polsce tradycja obchodzenia Walentynek jako Święta Zakochanych pojawiła się na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia.Pamiętajmy jednak o tym, że uczucia powinniśmy okazywać najbliższym zawsze, niezależnie od dat wskazywanych przez kalendarz. Walentynki to po prostu kolejny dzień w roku, kiedy wypowiadamy słowa: kocham Cię. Kartka walentynkowa czy nawet najwspanialszy prezent nigdy nie zastąpią zwyczajnej, codziennej bliskości.
autorem artykułu jest Marta Kasprowska

Dzień 14 lutego kojarzy się wszystkim z Dniem Zakochanych, zwanym Walentynkami.
Jest to szczególna data przede wszystkim dla tych, którzy obdarzyli innych swoim uczuciem, ale jednocześnie święto to budzi pewne rozdrażnienie wśród osób samotnych. Często oburzamy się, że jest to najbardziej komercyjne ze świąt, wyznaczanych przez kalendarz, że święto to nie jest związane z polską tradycja i obrzędowością. Spróbujmy się zastanowić czy tak jest naprawdę...
Historia Walentynek, podobnie jak dzieje większości obchodzonych przez nas świąt, wywodzi się z prastarego, pogańskiego zwyczaju, który następnie został zaadaptowany przez chrześcijaństwo.
W starożytnym Rzymie dzień 14 lutego był wigilią Lupercaliów - świąt ku czci Fauna - bożka płodności, mitycznego opiekuna trzód i zbiorów.Święto płodności tzw. Lupercalia obchodzono 15 lutego. Luperkowie (Luperci), kapłani Fauna, poświęcali w tym dniu kozę na znak płodności i psa na znak oczyszczenia. Zbierali się w grocie, w której wychowali się pod opieką wilczycy Remus i Romulus, legendarni założyciele Rzymu.
Następnie biegano po ulicach i rzemykami z pociętej koziej skóry, umaczanymi w jej krwi, uderzano kobiety i pola uprawne. To miało zapewnić większą płodność i większy urodzaj.Kobiety pisały swoje imiona na kartkach, które zostawiały w urnie, a kawalerowie losowali je i w ten sposób znajdowali partnerki na czas uroczystości.
Według tradycyjnego przekazu dziewczyny poza własnymi imionami na losach wpisywały także krótkie wiadomości miłosne. Zwyczaj ten przetrwał w niektórych miejscach do XVIII wieku (mimo sprzeciwów kościoła).
Ostatecznie wydaje się, że owe losy z miłosnymi życzeniami wyparły masowo drukowane i wysyłane pocztówki.
Obchody tego święta przejęły od starożytnych Rzymian mieszkańcy Galii i Brytanii. Jednak po upadku Imperium Rzymskiego tradycja ta stopniowo odeszła w zapomnienie, na co niemały wpływ miało wprowadzenie chrześcijaństwa, które we wczesnym średniowieczu wyparło starożytne tradycje pogańskie oraz zakaz prawny, wydany przez papieża Galazjusza, który w 496 roku zabronił świętowania Luperkaliów.
A więc sama geneza Dnia Zakochanych sięga czasów starożytnego Rzymu, a więc błędne jest przekonanie,
iż święto to przywędrowało do nas zza Oceanu.
Również w dawnej kulturze słowiańskiej obchodzono święto miłości i płodności. Była to Noc Świętojańska, obchodzona z 23 na 24 czerwca, zwana wcześniej Nocą Kupały.
Święto to sięga głęboko w obyczaje słowiańskie, ale zawiera też pierwiastki celtyckie, germańskie i indoeuropejskie.
Obchodzone w okresie letniego przesilenia, było świętem jedności, połączenia ognia i wody, słońca i księżyca, mężczyzny i kobiety, urodzaju i płodności, miłości i radości, pełnym magii i wróżb. Noc Kupały jest więc odpowiednikiem rzymskich Luperkaliów, które możemy uznać za pierwociny współczesnych Walentynek.
Jednak nowemu porządkowi zawsze trudno jest wyprzeć stare tradycje, zakorzenione w kulturze od setek lat, dlatego zwierzchnicy Kościoła katolickiego postanowili zrobić w przypadku tego święta to, co zrobiono z innymi ważnymi dla lokalnych kultur świętami - nadać im chrześcijańską interpretację, czyli pozostawić ów dzień świętem, jednak już nie świętem na cześć pogańskiego bożka, ale chrześcijańskiego świętego.
Idealnym kandydatem na patrona tego dnia okazał się biskup Interamny (dzisiejsza Ternia), męczennik, zgładzony przez cesarza Klaudiusza - święty Walenty.
Tak naprawdę nie wiadomo kim był św. Walenty. Ta postać historyczna żyła w III wieku w Imperium Rzymskim, za czasów Klaudiusza II Gockiego. Wymieniony jest w "Martyrologium Rzymskim" dwukrotnie: jako kapłan rzymski, ścięty w czasie prześladowań za panowania cesarza Klaudiusza II Gockiego oraz biskup Terni koło Rzymu. Uważa się, że jest to ta sama osoba.
Cesarz za namową swoich doradców zabronił młodym mężczyznom wchodzić w związki małżeńskie.Uważał on, że najlepszymi żołnierzami są legioniści nie mający rodzin. Zakaz ten złamał biskup Walenty i błogosławił śluby młodych legionistów. Został za to wtrącony do więzienia, gdzie zakochał się w niewidomej córce strażnika.
Legenda mówi, że jego narzeczona pod wpływem tej miłości odzyskała wzrok. Gdy cesarz Klaudiusz dowiedział się o tym, kazał zgładzić Walentego.
W przeddzień egzekucji Walenty napisał list do swojej ukochanej, który podpisał: "Od Twojego Walentego".
W ten sposób do dziś zakochani podpisują swoje walentynkowe wyznania. Egzekucję wykonano 14 lutego 269 lub 270 roku.
Św. Walentego czczono w Polsce jako patrona osób chorych na epilepsję, dżumę, podagrę, chorych na nerwy i mających problemy z psychiką. Epilepsja była nawet nazywana potocznie chorobą św. Walentego.
W kościele mieszczącym się Zespole Klasztorno - Pałacowym w Rudach Raciborskich w bocznym ołtarzu znajdują się relikwie św. Walentego. Inna relikwia świętego, a dokładnie cząstka jego głowy, znajduje się w Kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Chełmnie.Pierwsze wzmianki o kulcie św. Walentego w Chełmnie pochodzą z 1630 roku, kiedy to Jadwiga z Czarnków Działyńska w zamian za cudowne wyzdrowienie swojej córki i siebie ufundowała srebrny relikwiarz, w którym przechowywany jest fragment czaszki świętego. Relikwiarz wykonany został w Toruniu w pracowni znanego złotnika, Wilhelma de Lassensy. Relikwie św. Walentego przeniesiono do Chełmna prawdopodobnie z niedalekiej Brodnicy, gdzie przed Bramą Chełmińską istniała kaplica p.w. św. Walentego. Słynęła ona z licznych uzdrowień i były składane w niej liczne wota. Zburzona została przez Szwedów w 1629 roku.
Również w Bazylice św. Floriana w Krakowie, w zamknięciu nawy południowej, znajduje się skromny barokowy ołtarz, a w nim obraz Św. Walentego pochodzący z I połowy XVIII wieku.
Święto Zakochanych zaczęto powszechnie obchodzić w Europie, a szczególnie w Anglii już w czasach średniowiecza. W połowie lutego na Wyspach Brytyjskich ptaki zaczynają łączyć się w pary, co sprzyja romantycznym wyznaniom. Właśnie stamtąd pochodzi pierwsza zachowana kartka walentynkowa, która jest przechowywana w Muzeum Brytyjskim.
W 1415 roku Karol, książę Orleanu wysłał ją do swojej żony, kiedy był uwięziony w londyńskim Tower.Pierwsze drukowane walentynki pojawiły się pod koniec XVII wieku. Zawierały one wiersze i rymowane życzenia, ozdobione amorkami, ptaszkami i serduszkami.
Na skalę masową kartki walentynkowe zaczęła produkować Amerykanka Esther Howland na początku XIX wieku. Pod koniec XX wieku modne stały się miłosne anonse w prasie, jak również pocztówki elektroniczne, wysyłane masowo przez Internet. Coraz większą popularnością cieszą się również walentynkowe sms-y z życzeniami i obrazkami.
W Polsce tradycja obchodzenia Walentynek jako Święta Zakochanych pojawiła się na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia.Pamiętajmy jednak o tym, że uczucia powinniśmy okazywać najbliższym zawsze, niezależnie od dat wskazywanych przez kalendarz. Walentynki to po prostu kolejny dzień w roku, kiedy wypowiadamy słowa: kocham Cię. Kartka walentynkowa czy nawet najwspanialszy prezent nigdy nie zastąpią zwyczajnej, codziennej bliskości.
autorem artykułu jest Marta Kasprowska
to az nie mozliwe ale zapomnialam o tym ze to juz tuz tuz.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Walentynki, serduszka, walentynkowe karty, buziaczki i czekoladki.
Wesolych Walentynek dla Ciebie Jula.
Duzo czerwonych serduszek :)
Boski masz ten blogasek, bardzo mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńCaluska Zostawiam.
Ślicznie dziękuję i przesyłam te serduszka już na Walentynki ;D
OdpowiedzUsuń..................................................................
...........*..*..*.............*..*..* .....................
......*.................*..*.................* ...............
....*.....................*............. .......* .............
...*....................... .....................*.............
.....*.........................*...*.... .......*......* ....
.......*....................*........... .. *............*...
..........*..................*.......... ..*.......... ..* ...
..............*............... *.. ..*........ .....* ........
...................*...............*.... .........*............
............................*.............*.*.................
..................................................................
Walenty,a ;)))))
Chyba powinnam się przekonać do walentynek. Wszak to święto świrusów, czyli tak jakby moje też ;))))))
OdpowiedzUsuńFallista
Ej Falista, jak świrusów, to wszystkich ! ;))))
OdpowiedzUsuńwspaniałego powolniaka Julka,ja już przygotowuję się do świętowania
OdpowiedzUsuńAno właśnie ,są sytuacje zdrowotne bez odpowiedzi a medycyna porusza się jeszcze po omacku.Możemy jedynie gdybać: co by było gdyby?
OdpowiedzUsuńMimo rozwoju techniki,mimo przeprowadzonych doświadczeń odpowiedź jest niema
macham pogodnie.Dośka
Walentynkowe caluski, chociaz ja tego dnia nie cierpie, tak samo jak 8 marca. Chyba dlatego, ze jak cos musze to mnie odrzuca.
OdpowiedzUsuńMIZIOL NIC NA PRZYMUS !!!!
OdpowiedzUsuńTo tylko zabawa symboliczna i zwariowana.
Fakt , to święto jest niezbyt przyjemne dla singli, ale to tylko zabawa i zawsze mozna z taką Walentynka, Ealentynkiem wystartować , do osoby, która ma sie na oku ;D
Dla pań, np. coś , jak "biały walc , kiedy to mamy pierwszeństwo wybory ;))))
Miziol w Irlandii, dla pąń np. z ich strony oświadzcyny , to chyba 28 luty, nie znam genezy tego zwyczaju , ale miły, bo wybraniec, musi je przyjąć ! Hehehhe....
.....*.........................*...*.... .......*......* ....
.......*....................*........... .. *............*...
..........*..................*.......... ..*.......... ..* ...
..............*............... *.. ..*........ .....* ........
...................*...............*.... .........*............
............................*.............*.*.................
..................................................................
Pa! :D Jula
Ps.
Tylko jeden odwazny pan , napisał na ten temat?...Nic dziwnego,że się mówi o zaniku romantyzmy w obecnych czasach , skoro nie ma za grosz fantazji ;)))))
nic nie zanika,nic a nic.Generalnie przekreślane jest to święto i nie mam pojęcia dlaczego,a toć to miłosne i piękne.
OdpowiedzUsuńeeeee tam ja lubię dawać miłość i ją pobierać