Dziewczyny płaczą , bo skończyło się już lato ...
A moje samopoczucie nadal jest takie jak na tym obrazku. I pozwólcie ,że się w ogóle nie będę tłumaczyła dlaczego, bo sama nie wiem.Ciągle we mnie siedzą okropne obrazy ze szpitala, cierpienie taty, okropność śmierci i irracjonalne poczucie winy ,że gdybym taty nie zabrała do szpitala to może by jeszcze żył ?...
Poniżej DESZCZ JESIENNY - Leopolda Staffa i cudna interpretacja wizualno -foniczna akuratna do mojego nastroju! . ..
Mnie właśnie czegoś brakowało na pogrzebie taty - właśnie muzyki , bo było elegancko i niestety zbyt poważnie ;)
Chociaż wszystkie sąsiadki wniebowzięte, mówiły ,że taki elegancki i etc…Hihihi…
Mama natomiast sobie zażyczyła żeby, ktoś jej zagrał “ciszę” na trąbce .
Ja natomiast jeszcze myślę, bo mam kilka ulubionych piosenek i żeby mi nikt nie zafałszował , to może każe sobie na pogrzebie puścić z magnetofonu “oryginał ! . . .
No ale skoro na razie jeszcze żyje, to takie ostateczne moje życzenie jeszcze przede mną !…
Ps.1.
* Wibo , wiesz , ja się zaczęłam zastanawiać i fakt :) nowoorleańskie rytmy są cudne, i przy uroczystościach funeralnych nie dołują, pozwalają spojrzeć na życie z dystansu, jakie jest !...,że wszystko przemija , bo jest i śmierć ale i narodziny też ! ..
A życie jest tak dziwnie skonstruowane, że nie pamiętamy swojego początku i końca na szczęście też nie znamy ;D
Ps.2.
*Doska,
Tak a ile przy tych liściach w dzieciństwie było zabawy . Pamiętam ,że w parku były zamiatane na takie ;) kupki! ..
Jak ferajna je zobaczyła to dopiero były , skoki, obroty i inne wygibasy - wymyślne zabawy, po których kupek już ni e było, bo były rozrzucone :D ))))
Tak to piękny utwór i ja sam grałem go przyjaciołom na tej smutnej ceremonii ale piekne są też inne zwłaszcza nowo orleańskie.Myślę że na żywo nawet z lekkim dysonansem muzyka ta jest o wiele lepsza niż z nagrania-pozdrawiam miluśko Wibo-buziaki.
OdpowiedzUsuńCzekam na odpowiedz, Wibo ;D)))
OdpowiedzUsuńKochana Julko,
OdpowiedzUsuńczas, czas, czas, lekarstwo na wszystkie smutki, a muzyka?
tak cisza - zagrana na pogrzebie mojego pierwszego męża rozerwała mi wnętrzności, a tak w ogóle to marsz żałobny Chopina zawsze mnie wywraca w dołku wszystko co tam mam.
Ave Maria zmusza mnie do płaczu,
ale nie myśl o swoim pocówku póki co mamy czas
pozdrawiam
* Dzięki Jadwigo za komentarz, jak zwykle trafiasz w sedno ;)
OdpowiedzUsuń* Wibo , wiesz , ja się zaczęłam zastanawiać i fakt :) nowoorleańskie rytmy są cudne, i przy uroczystościach funeralnych nie dołują, pozwalają spojrzeć na życie z dystansu, jakie jest !...,że wszystko przemija , bo jest i śmierć ale i narodziny też ! ..
A życie jest tak dziwnie skonstruowane, że nie pamiętamy swojego początku i końca na szczęście też nie znamy ;D
Pozdrawiam i dzięki za komentarze.
Ten film to mix i ta druga melodia jest mi gdzieś znana ale tytułu nie pamiętam.Szukałem w sieci ale nie moge znaleźć.Jak zawsze takie melodie są miłe do słuchania na każdą okazję.Jak znajdę ten utwór to postaram się coś wiecej napisac-pozdrawiam milutko -wibo!
OdpowiedzUsuńWibuś - jesteś kochany, dzięki! ;D)))
OdpowiedzUsuńZałoba, choć wydaje się że nigdy nie minie, tak naprawdę jest naszym powolnym powrotem do życia. Pewna osoba, którą znam, tak bardzo nie mogła znieść myśli o śmierci swojej mamy, że schorniła się przed bólem w świecie chemicznych świństw. 5 Lat potem urodziła uzależnione od narkotyków dziecko. Teraz musi nareszcie stanąć twarzą w twarz nie tylko z tamtą nieprzeżytą żałobą, ale i krzywdą którą wyrządziła własnej córce.
OdpowiedzUsuńFala ,jak zwykle masz rację.
OdpowiedzUsuńBo żałoba to przezwyciężenie szoku po śmierci osoby bliskiej , przeanalizowanie, co można było zrobić by tę śmierć opóźnić , samobiczowanie z powodu może urojonej a może i nie "winy" ,że być może za mało zrobiliśmy :(
Cały czas jeszcze analizuje , bo jeszcze się nie pogodziłam - właśnie żałoba , to czas na pogodzenie się z odejściem .. .
Ten rytuał , jakikolwiek - związany z pożegnaniem jest potrzebny , bo inaczej byśmy zwariowali ! ...
Julka sama smutek przeżyjesz ,a ja cierpliwie poczekam na Ciebie dawna i usmiechniętą
OdpowiedzUsuńMiło mi ,że zajrzałaś Dosiu właśnie tutaj.:)
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę ,że zapomnieć to się nie da ale na pewno człowiek z czasem się oswoi i zacznie jakoś funkcjonować pomimo :)
Takie jest życie , aż do własnej śmierci kiedyś tam . . .
jesieni nie znoszę,ale ja Tobie wiadomo uwielbiam liscie o każdej porze roku,a u Ciebie są wspaniałe.Szkoda że za niedługo opadną,uschną i znikną
OdpowiedzUsuńTak a ile przy tych liściach w dzieciństwie było zabawy .Pamiętam ,że w parku były zamiatane na takie ;) kupki! ..
OdpowiedzUsuńJak ferajna je zobaczyła to dopiero były , skoki, obroty i inne wymyślne zabawy, po których kupek już ni e było, bo były rozrzucone :D ))))
Moja babcia chciała umrzeć w maju jak zakwitną łąki w piękny dzień.Zmarła w noc styczniową w wielki mróz.czasami nie można spełnić swoich życzeń.Ale my możemy.Pozbierasz się ...czas zrobi za Ciebie sporo..Pozdrawiam serdecznie Danka-Lira
OdpowiedzUsuńSłońce zawsze świeci, nawet wtedy, kiedy tego nie widzimy - bo jest za chmurą, albo po drugiej stronie Ziemi :)
OdpowiedzUsuńA każda chmura w końcu się rozwieje, a i Ziemia zawsze obróci się każdą swoją stroną do Słońca :)
Amicusie, tak słoneczko , to życie.
OdpowiedzUsuńByle do WIOSNY ! :D )))